sezon w pełni a ja byłem może 7-8 razy na rybach, oto główny powód który tłumaczy brak nowych postó. Jednak już powoli się to zmienia. Dziś pierwszy post od dłuższego czasu, na tablice wrzucam wobler Salmo Lil Bug.
Wobler ten jest zapowiedzią nowej jakości produktów marki Salmo. Po pierwsze wykonany z tworzywa sztucznego, czego Salmo do tej pory chyba unikało ale musiało się to stać (stety czy niestety?). Po drugie posiada system dalekiego rzutu, który opiera się na umieszczeniu ruchomego ciężarka na druciku wewnątrz woblera.
Teraz chciałbym omówić system dalekiego rzutu Salmo Infinity Cast System. Występuje on tylko w wersji 3 centymetrowej. Dzięki temu prostemu systemowi rzuty naprawdę są bardzo długie jak na tak lekki wabik. Na pierwszy rzut oka taki system ma więcej zalet jak wad, ponieważ wobek nie koziołkuje w locie i jest bardziej odporny na powiewy wiatru. Jest jedno ale... upadek rozpędzonego Lil Buga do wody to coś strasznego. Ogromne uderzenie w wodę, które słychać głośno i wyraźnie, co wypadku łowienia ryb płochliwych a do takich zalicza się klenia jest dużym problemem. Jeżeli łowimy w dużej rzece, gdzie jest miejsce do bezpiecznego podania tej przynęty to uderzenie w wodę nie jest problemem ale gdy łowiskiem jest mała rzeczka gdzie trzeba precyzyjnie podać przynętę to już jest problem.
Wobler jest pięknie wykonany, szkoda, że ma takie oczywiste wady. Choć dla wędkarzy co łowią w dużej rzece te wady raczej nie są aż tak istotne. Uważam, że warto go mieć w pudełku ze względu na swoją lotność i ciekawą kolorystykę.
Pozdrawiam Jarek
0 komentarze :
Prześlij komentarz